Zacznijmy od tematu, który interesuje wszystkich mieszkańców Krakowa, ale również turystów, bo kto nie był na Kazimierzu. Strefa czystego powietrza, ostatnia Pana decyzja, w której wskazał Pan na pewne uchybienia, ale przepisy utrzymał w mocy.
To tylko jeden z elementów dyskusji o transporcie w Krakowie, za którą w całości ponosi odpowiedzialność miasto – zarówno władza ustawodawcza, jak i wykonawcza i powołane organy, które nadzoruje prezydent Krakowa. Kontrola była przeprowadzona w 2015 r., wnioski zostały przekazane wojewodzie w momencie zmiany władzy i przez długi okres ówczesny ZIKiT nie podejmował żadnych działań. W czerwcu ubiegłego roku zostały przekazane zalecenia Urzędu Wojewódzkiego, prezydent odwołał się do WSA, sąd rozstrzygnął na korzyść wojewody zasady poruszania się rowerzystów po chodnikach, ale też przyznał rację prezydentowi w kwestii strefy ograniczonego ruchu na Kazimierzu. Ważne, że została uporządkowana sprawa organizacji ruchu, podjęta została uchwała o Strefie Czystego Transportu, weszła w życie , a wojewoda miał miesiąc by tę uchwałę uchylić. My ją bardzo dokładnie przeanalizowaliśmy z zespołem prawników, ona jest napisana bardzo niestarannie, można nawet powiedzieć niechlujnie, ale nie jest to podstawą, by uchwałę uchylić. Uchwała pod względem merytorycznym ma tez słabe punkty, na co zwróciliśmy uwagę wysyłając pismo do pana prezydenta i do Rady Miasta Krakowa, ale nie były to na tyle mocne argumenty, żeby uchylać ustawę wprowadzoną według przepisów uchwalonych wcześniej przez parlament, które umożliwiają wprowadzanie Stref Czystego Transportu. To pierwsza uchwała tego typu podjęta w Polsce, Kraków jest miastem pionierskim i zbieramy przy tej okazji doświadczenie. Miasto musi się pochylić nad błędami w uchwale, doprecyzować je, ale uchwała stała się prawem obowiązującym.
To pewien trend, który będziemy obserwować, by zabytkowe centra miast były obejmowane taką strefą. Jesteśmy na początku procesu, którego nie jesteśmy w stanie zahamować?
Działania te mają spowodować podwójny skutek – decyzje prezydenta i rady miasta mają uporządkować sprawę ruchu w mieście i jednocześnie tworzenie takich stref ma przyczynić się do tego, by po centrum poruszały się samochody emitujące mało spalin. Ostatnie dni pokazują jak wyglądają normy przekroczenia poziomu pyłów zawieszonych, walczymy z tym zjawiskiem, to oczywiście nie zadowala wszystkich mieszkańców – są grupy, które starają się te uchwałę oprotestować, ale to osobna procedura, która będzie trwała.
Urząd Wojewódzki sprawdza uchwały od strony prawnej, z tymi standardami nie jest najlepiej i trzeba pracować nad tym, żeby procedura dobrego prawa była coraz lepsza…
Dobre prawo w samorządach zaczyna się od spraw literalnych i porządkowych, czyli dobrej treści uchwały, która nie zawiera błędów językowych, stylistycznych i ortograficznych, które się zdarzają, ale też jest zgodna z przepisami prawa nadrzędnego, czyli ustawami i rozporządzeniami. To dwa wykładniki brane pod uwagę przy ocenie uchwał stanowionych przez samorządy, co do reszty samorządy są suwerenne i mogą przyjmować rozwiązania, które uważają za optymalne. To dotyczy wszystkich 190 samorządów istniejących na terenie województwa małopolskiego.
To pokazuje, że legislacja w Polsce ciągle nieco kuleje i przydałoby się, by pomysły samorządów były przekuwane w przepisy tak, żeby nie stwarzały możliwości różnego interpretowania.
Wszystko zależy od poziomu usług prawnych, czyli na kuchnie tworzenia lokalnego prawa, ale najważniejsze, by w tworzeniu tego lokalnego prawa zachować umiar, który można nazwać paragrafem zdrowego rozsądku. To prawo ma być stanowione dla mieszkańców, a nie mieszkańcy są po to, by wykonywać przepisy prawa stanowionego przez samorząd. Tak należy te Małe Ojczyzny zmieniać w poszczególnych gminach, by prawo stwarzało lepsze warunki życia mieszkańcom.
Przykład – Zakopane wprowadziło uchwałę o Parku Krajobrazowym na Krupówkach i zgodziło się na postawienie bankomatów i wpłatomatów, a pewien biznesmen maszynę, w której można wygrać maskotkę, oznaczył jako wpłatomat. Później uchwały trzeba uszczegółowić i poprawiać, by nie było możliwości tego typu nadużyć interpretacji.
Życie pokazuje, że można się poruszać na granicy prawa, dlatego prawo musi być szczegółowo opisane i potrzebne są czasami korekty, jak w tym przypadku. Oczywiście dzieje się to także w o wiele poważniejszych sprawach, dlatego ważne jest, by prawo było zgodne z nadrzędnymi przepisami, ale działało też na korzyść mieszkańców.
Porozmawiajmy teraz o bezpieczeństwie. W Małopolsce myślimy o przejściach granicznych, jesteśmy w strefie Schengen, plusów jest sporo, możemy podróżować bez ograniczeń, ale często zapominamy, że granica państwa znajduje się także na lotnisku. Dla nas to port w Balicach, a wojewoda przekazał Straży Granicznej sprzęt, który pozwoli w tych trudnych czasach, patrząc na poziom bezpieczeństwa w Europie, by funkcjonariusze mogli nam to bezpieczeństwo zapewnić.
Port w Balicach nie jest portem krajowym, ale międzynarodowym, więc na jego terenie mamy granice państwa. Pasażerowie, którzy przylatują spoza strefy Schengen, właśnie tam wkraczają na terytorium Unii Europejskiej. By zapewnić bezpieczeństwo potrzebne jest sprawne i dobre działanie Straży Granicznej i cywilnej obsługi portu. Straż Graniczna sprawuje swoją funkcje bardzo dobrze, są ciągłe szkolenia, poprawiające kompetencje, ale do skutecznego działania potrzebne jest też dobre wyposażenie. Trzeba nadążać za duchem czasu i pozyskiwać sprzęt podnoszący standardy bezpieczeństwa. W ubiegłym roku udało się wygospodarować z budżetu wojewody robota pirotechnicznego. Został już wykorzystany ponad 200 razy! Sprawdzał pozostawione na lotnisku bagaże. Pozostały przekazany sprzęt także podnosi bezpieczeństwo wszystkich podróżujących, ale też funkcjonariuszy – to rentgen do prześwietlania bagaży, specjalne bramki sprawdzające, czy przechodzące osoby nie miały kontaktu z materiałem wybuchowym i inny drobniejszy sprzęt zakupiony za środki zaoszczędzone przez wojewodę i przekazane przez MSWiA. Przekazany we wtorek sprzęt ma wartość 2 milionów 900 tysięcy złotych. To duże pieniądze, ale przywiązujemy dużą wagę do bezpieczeństwa, to priorytet i jeśli można wesprzeć służby zajmujące się bezpieczeństwem, to zawsze jestem otwarty, by to wspierać.
Dlatego jesteśmy bezpieczni i daleko od tego, co dzieje się w zachodniej części Europy. A trzeci dziś temat to 145. rocznica urodzin Wincentego Witosa – przypomina się dwudziestolecie międzywojenne, z bólem rodzące się początki demokracji. Józef Piłsudski dość kwieciście to określał, mówi się też, że zamach majowy był odpowiedzią na to, co działo się w sejmie. Wincenty Witos to jeden z czołowych polityków tamtych czasów.
Wincenty Witos to postać niezwykła wśród ojców niepodległości. Od funkcji sołtysa doszedł dwukrotnie do funkcji premiera. To postać związana z ruchem ludowym, ale trzeba też uhonorować jego wielką miłość do Ojczyzny i patriotyzm. Pomimo różnic między Witosem i Piłsudskim, stawiamy ich dziś w jednym szeregu i nazywamy ojcami niepodległości. To dla nas wzór i wyznacznik działania na kolejne lata, jeśli chodzi o klasę polityczną. 145. rocznica urodzin Witosa była też związana z wizytą premiera Mateusza Morawieckiego w Wierzchosławicach. Składając hołd Witosowi po to, by pokazać, że wszystkim ojcom niepodległości, bez względu na ich poglądy, dziękujemy za ich wkład w odrodzenie Polski. Chociaż i dziś różnimy się, musimy szukać tego, co nas łączy. Jak powiedział premier – wspieramy się, by pracować dla dobra Ojczyzny. W kontekście ostatnich wydarzeń w Gdańsku tym bardziej potrzeba, żebyśmy zatrzymali się na tych obszarach, które nas łączą i pomogą budować przyszłość. Wszyscy oczekujemy, by Polska była krajem dobrze zarządzanym i bezpiecznym, krajem wartości, opierającym się na historii, ale też nowoczesnym. Wreszcie krajem debaty i dyskursu politycznego, nie kłótni, ale merytorycznej dyskusji na temat przyszłości naszego kraju.
Zastanawiając się nad tym co różni ojców niepodległości od obecnej sytuacji politycznej – Piłsudski, Dmowski, Witos różnili się pod każdym względem, ale potrafili wspólnie walczyć o niepodległość, tego teraz brakuje – tego, żeby dogadywać się ponad podziałami. Jeżeli krytykujemy drugą stronę, powinna to być krytyka konstruktywna, która ma na celu dobro państwa, a nie zniszczenie przeciwnika politycznego.
Różnili się poglądami ojcowie niepodległości, ale potrafili usiąść do stołu i wspólnie rozmawiać co zrobić, żeby państwo polskie zaistniało i mogło funkcjonować i tego też potrzeba dzisiaj. Nie chcę być posądzony o to, że wrzucam kamyczek do czyjegoś ogródka, ale ważne jest, by w państwie demokratycznym uznany był mandat do rządzenia, który wyborcy dają rządzącym i mandat do bycia opozycją. To zasadniczy element, który musi być wzięty pod uwagę przez jedną i drugą stronę debaty politycznej, by mogła się ona odbywać. Spór jest potrzebny, on nawet potrafi być twórczy, bo podczas dyskusji dochodzi się do konsensusu i wybiera to, co najlepsze w procesie procedowania prawa. Najważniejsze jest to, że pomimo różnic, jak mówił święty Jan Paweł II, żebyśmy umieli się pięknie różnić.
I nie negowanie wszystkiego na zasadzie – wy rządzicie, my jesteśmy opozycją, więc jesteśmy na nie bez merytorycznej dyskusji. Negowanie wszystkiego doprowadza do anarchii, nie do demokracji – tak jak obserwujemy teraz w Wielkiej Brytanii, gdzie instrumenty demokratyczne zaczęły się po stu latach chwiać w posadach ze względu na brak dyskusji, konsensusu, propozycji…
To pokazuje, że te utrwalone demokracje Europy Zachodniej też mogą dojść do takiego momentu, kiedy w dobrze pracujące tryby nasypie się piasku, dochodzi do zatrzymania i pada pytanie – dobrze, ale co dalej. To też jest dobrą nauką dla mieszkańców Wielkiej Brytanii, polityków, ale i także dla nas. Trzeba być wyczulonym na to, by do takich patowych sytuacji nie doprowadzać, bo dalej jest już tylko anarchia i wyjście na ulice, a tego przecież nie chcemy. Nie chcemy stanąć naprzeciw siebie na ulicy, żeby - nie daj Boże - doszło do jakiś starć. Chociaż czasem obserwując to, co dzieje się w Polsce, mam wrażenie, że są takie grupy, którym by na tym właśnie zależało. My chcemy w spokoju budować przyszłość naszej ojczyzny, przy udziale większości parlamentarnej, rządu Prawa i Sprawiedliwości, bo taki mandat społeczny mieszkańcy naszego kraju dali PISowi i Zjednoczonej Prawicy. Przyjdzie moment wyborów i kampanii wyborczej już niebawem, bo przecież ten rok to podwójna kampania wyborcza i do Parlamentu Europejskiego i do krajowego. Przyjdzie moment prezentacji programów, ścierania się poglądów, debat, dyskusji, a później mieszkańcy ocenią i dokonają wyboru i dadzą mandat na kolejne lata sprawowania władzy – mam nadzieję Prawu i Sprawiedliwości.